MASA PLASTYCZNA
Firma EASY wybrała mnie na testera swojej masy plastycznej. Bałam się ale... rozeszło się po kościach!
Po otrzymaniu bardzo przyjemnie zapakowanego zestawu masy EASY pomyślałam, że zanosi się na poważne testowanie, że czeka mnie pięćset pisków, ochów, achów, fochów Córki, okruszki, plamy, zniszczone ubrania i ubabrane dłonie - słaba wizja, kompletnie nieadekwatna do radości, którą czułam patrząc na Młodą przy rozpakowywaniu wiaderka. Kochana, wścibska latorośl zwietrzyła kuriera i koniecznie chciała być przy rozpakowywaniu. Pech chciał, że tego dnia mieliśmy wyjazd. Jeżeli masz dziecko, wiesz jakie katorgi przeżywałam... "Mamo kiedy otwozymy?" albo "Mamo moze chocias jeden byś otwarła, ja tylko powącham i macnę, proooooose" , "o ja cieeee ale duzo kolorów", "mamo a widziałaś ten duzy dziurkowac? Nim sie na pewno robi tatuaze na rencach i w kostkach" tudzież hasło "mamo, a moze zostaniemy w domu? Nie jedźmy do cioci i wujka oni pachną kecupem, otwozymy sobie te maskę i pokleimy se paznokcie, co?". Myślałam, że nigdy nie przestanie gadać ale mus to mus, trzeba było pojechać. Na zabawę mogłyśmy sobie pozwolić następnego dnia. Po wieczorze kiedy moje cudowne dziecko wywiercało mi dziurę w brzuchu zadając w kółko pytanie "mozemy wracac do domu?" myślałam, że pęknie mi czaszka... Jej "mozemy wracać do domu" wryło mi się tak w banię, że słyszałam je nawet kiedy Młoda już spała... W końcu nadszedł ten dzień! Młoda Harpia jeszcze w piżamie pognała do stołu gdzie czekało na nią wiaderko. W sekund pięć rozpracowała wieko wiadra i z impetem wyrzuciła jego zawartość. Było mnóstwo akcesoriów, na widok których ślepka mojej czterolatki zalśniły jak cygański zegarek. Producent zapunktował u mnie starannym zapakowaniem. Dekle pojemników trzymały porządnie (swoją drogą... mogłyby mieć jakiś dzyndzel, który ułatwiłby kciukowi wybicie pokrywki) ale taki problem to nie problem, zwłaszcza dla mojej czterolatki, która kilka pojemników otworzyła zębami! Po zdjęciu folii w pokoju uniosła się bardzo ale to bardzo przyjemna woń! Ciasteczkaaaaaaaaaaaaa... Wąchałam z Młodą, która miała ochotę skosztować. Na szczęście wie, że to zakazane i jeżeli jest głodna mogę jej podrzucić parówkę z lodówki. W sumie to rozumiałam ją świetnie bo samej nieraz przeszło mi przez myśl, żeby masę polizać. Zapach jest oszałamiający, uwielbiamy! Konsystencja masy? Według mnie trafiona w punkt. Bardzo przyjemna, łatwa w formowaniu, krojeniu czy przeciskaniu. Mam małe zastrzeżenie odnośnie przyczepności masy. Tworząc figurki nie było problemu z uformowaniem kształtu, problem pojawił się wtedy kiedy chciałyśmy połączyć z sobą rożne elementy. Chyba wiadomo o co mi chodzi? Może podam przykład... Miałam sobie kulki, z których lepiłyśmy np. małpkę, tak? Małpka ma brzuszek i głowę, brzuszek ma pępuszek a głowa ma uszy oczy i resztę. Złączenie ze sobą poszczególnych elementów było odrobinę pracochłonne, zwłaszcza dla niecierpliwej czterolatki. Większość części ciała Małpy po dłuższym czasie odpadała. To był najmniej przyjemny etap zabawy - kilkukrotne doklejanie tej samej części. Oczywiście jest plus tej właściwości. Jeżeli dzieciak przyklei element nie w tym miejscu, w którym planował, bez problemu może odkleić daną część i umiejscowić w miejscu docelowym zatem nie ma mowy o płaczu o to, że ucho jest w miejscu nosa albo ręka ugrzęzła na czole. Trudno też o niezamierzone zmieszanie kolorów. Akcesoria są starannie wykonane (nie mają poszarpanych brzegów). Foremki mają ciekawe kształty (wykorzystamy nie tylko do zabawy z masą plastyczną ale także do ciasteczek). Presa radzi sobie świetnie z przeciskaniem przez formy z listwy oraz z wybijaniem "stempli" na pokrywach pojemniczków. Świetnie radzi sobie również z karaniem nieposłusznych zabawek - presa zamienia się w gilotynę ale o tym akurat wspominać nie powinnam... Napiszę jeszcze co myślę o kolorach. Moim zdaniem są takie jakie powinny być (czerwony jest czerwony nie tam rudy czy brązowy). Brokat w masie ma swój urok! U nas "glittery" (masa z brokatem) za pierwszym strzałem poszły na paznokcie, oklejałyśmy nimi nasze ogryzki ale chwilę tylko bo musiałam je schować - "mamo one są specialne i wyjmies mi je dopiero jak bedzie specialna potseba" i co jej miałam odpowiedzieć? Kiedy dziecko domaga się zabrania/schowania części zabawek - robię to! I to szybko, zanim się rozmyśli. Ulubionym narzędziem Harpiczki był nożyk.. Moim zaś fioletowe kopytko(dłutko czy scyzoryk jak kto woli) a skoro o nim już mowa, mogłoby mieć inny kształt - trudno nim wprawnie manewrować z uwagi na jego obłe kształty (wiem wiem, oczywiście bezpieczeństwo najmłodszych najważniejsze). Masa nie brudzi, nie odbarwia drewna, rąk ani siebie nawzajem (kolory po połączeniu, nie farbują siebie nawzajem). Łatwo masę zdjąć z futerka, dywanu, stolika czy kafli. Co jeszcze jest dla mnie piękne, nie zostawia na powierzchni użytkowej tłustych śladów. Tyle tak pokrótce ode mnie... Jeżeli ktoś z Was zostanie zaproszony do domu, w którym urzęduje kilkulatek i będziecie zastanawiać się nad kupnem prezentu dla małego gospodarza, z czystym sumieniem polecam masę plastyczną EASY jako prezent!
A Tobie Mamo, Tato polecam kupno dla swoich Szczyli podobnego zestawu. Nie po to, żeby ich czymś zająć i mieć z bani chociaż 15 minut - z taką nadzieją zgłaszałam się do testowania i trochę mi wstyd... Zamiast zostawiać ich samych sobie, pozwólcie im wciągnąć się we wspólną zabawę a nie pożałujecie. Spędziłam z Córką bardzo fajny czas,no może poza dniem kiedy Smarkula postanowiła wcisnąć sobie kulkę z masy do nosa...
W skład zestawu wchodziły:
* 5 sztuk pojemników z masą,
* foremki,
* strzykawki o przeciskania,
* presa z dwiema listwami (szablony),
* nożyczki,
* wałek
Oto nasze wypociny :D
Dziękuję firmie Easy za możliwość testowania!
Pozdrawiam, Kropa ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz