niedziela, 18 czerwca 2017

TestMeToo...





LECH ICE BLOODY ORANGE





Minął ponad rok od kiedy zarejestrowałam się w TestMeToo.pl i szczerze powiem byłam zawiedziona faktem, iż ani razu nie udało mi się dorwać do testów. Już miałam podziękować Burakom za zlewkę i się wyrejestrować ale po otrzymaniu pocztą pantoflową informacji o naborze "pijaków" do nowych testów, postanowiłam podjąć próbę i... się udało!

Oczekiwanie na przesyłkę jak zwykle się dłużyło - wiadomo jak to babie ;) W końcu nadeszła chwila kiedy musiałam wyjść pod furtkę i odebrać paczuchnę. Kurier był nowy. Taki chudziutki, młodziutki i jak na swój wiek wydawał się być zmęczony życiem. Po chwili zadumki i szybkiej ocenie "chłopca na posyłki" doszłam do wniosku, że na jego miejscu na bank wyglądałabym trzy razy gorzej. Upał doskwierał a jego robocze Porsche nie wyglądało na wyposażone w klimatyzację. Wyobraźnia na chwilę skradła mi trzeźwość umysłu i miałam wizję... Kropa jako kurierka! Byłabym wściekła i obrażona na cały świat gdybym musiała w samochodzie spędzić połowę swojego dnia albo co gorsze życia. Spotykać upierdliwych ludzi, a na każdą zaczepkę takiego ciula reagować uśmiechem. Paranoja! Poza upałem, mrozem czy deszczem, pewnie irytowałoby mnie jeszcze kilka drobnostek, takich jak
 wżynająca się w pępek klamra paska podczas jazdy albo wdrapywanie się schodami na dziesiąte piętro tylko po to, by dowiedzieć się, że nikogo nie ma w mieszkaniu... 

- Pani to fajnie, piątunio za pasem i jeszcze piwko pani dostała...
Po wyduszeniu tego zdania kurier nie wydawał się już taki nieszczęśliwy. Potwierdziłam odbiór podpisując się na jakimś ustrojstwie długopisem bez wkładu, przytaknęłam na to co powiedział i... spierdoliłam do domu, by jak najszybciej dobrać się do przesyłki i zobaczyć co się w niej znajduje.



W kartoniku znajdowały się dwa czteropaki ;)





Osiem cudownych, okrąglutkich i pełnych puszeczek ;)




Wedle instrukcji fachmanów z TestMeToo, wstawiłam alkohol do lodówki na cztery godziny aby schłodzić go przed konsumpcją do właściwej temperatury. Właściwie to słowo alkohol powinnam wziąć w cudzysłów bo na puszce doczytałam, że zawiera tylko 2% alkoholu a więc niejeden piwosz nada mu miano "sikacza". Po wywiązaniu się z przedtestowego zadania, zwołałam do siebie kilka słodkolubnych piwoszek na poczęstunek. Po przyjściu oczywiście zadano pytanie SKĄD i ZA CO?! Więc odpowiedziałam wścibskim babiszonom, że dostałam za nierząd. Jak już ich oczy wróciły do oczodołów, powiedziałam, że zgłosiłam się do testowania, że na TestMeToo,  że bla bla bla... i bla bla bla...



Najpierw zrobiłam zdjęcie a później przelałyśmy sobie browarki w kufel i zaczęłyśmy kosztować na łonie natury.




Laski zachwycały się smakiem, zachwalały go podejrzanie niczym akwizytor albo skorumpowany lekarz chwalący cudowny wynalazek farmaceutyczny, który tak na prawdę jest najzwyklejszą chujnią... Czym prędzej otworzyłam swoją puszkę by wziąć porządny gul złotego trunku i samej ocenić. Piwo jest baaaardzo lekkie. Stwierdziłyśmy z dziewczynami, że nie jest piwem o smaku pomarańczowej oranżady a oranżadą o delikutaśnym posmaku piwa. Jakoże opinię kobiet poznałam, zależało mi, żeby poznać zdanie płci przeciwnej. Mąż skwitował, że piwo przeznaczone jest dla kobiet albo dla pip (cokolwiek miał na myśli) a Tato mój jak tylko zobaczył z odległości pięciu metrów pomarańczowy kolor puszki, kazał mi spieprzać w podskokach bo on sobie kubków smakowych "babskimi piwami" nie będzie zatruwał. Myślałam, że się posikam jak zobaczyłam jego reakcję... Wracając do tematu. Lech IBO w smaku jest fajny i według mnie absolutnie nie zasługuje na tytuł sikacza. Jest lekkie ale też smaczne!  Kolejnym plusem są jego bąbelki, jest idealnie gazowany - po wzięciu łyku Lecha, piana nie chce spieprzyć ani uszami ani nosem. Kto szuka mocniejszych wrażeń nie powinien sięgać po Lecha Ice Bloody Orange ze względu na jego dwuprocentową zawartość alkoholu. O smaku więcej nie mogę napisać... Tyle tylko, że mnie smakuje ;) Dłużej mogłabym komentować zachowanie dziewczyn. Na trzeźwo tyle bredni nagadały, że uszy więdły ale o tym może innym razem... 



REASUMUJĄC:
LECH ICE BLOODY ORANGE - JEST ODPOWIEDNI DLA KONESERÓW SMAKOWYCH, DELIKATNYCH PIW!

Skosztujcie!!!



Proszę o kliknięcie w link - to nie wirus, spokojna Twoja rozczochrana ;)


>>>>TestMeToo ;)<<<<

  


Pozdrawam, Kropa ;)




7 komentarzy:

  1. do testowania sie nie dostałam, ale koleżanka tak i testowałam u niej. nawet dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam Lecha Lite- jak rozwodniony..... tego jeszcze nie próbowałam, ale zapowiada się smacznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wygląda fajnie, może wpadnie mi w ręce na następnych zakupach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Great post dear!You have a nice blog
    I follow you can you follow me back?

    www.guzelvekulturlu.com
    Kisses

    OdpowiedzUsuń

Streetcom i Wawrzyniec

Dostałam się do kampani  Wawrzyńca u Streetcom! BEDZIEM ŻREĆ!